Od wczoraj panowie robią kanalizację i dzisiaj mają skończyć. Początkowo myśleli, że wyrobią się w ciagu jednego dnia, ale wczoraj troszkę deszcz ich wystaszył, choć w sumie nie był duży.
Wczoraj również dzwoniłam do KierBuda z prośbą, aby przyjechał na budowę i sprawdził czy wszystko idzie zgodnie z planem. Pomarudził, pomarudził, ale dzisiaj się pojawił. Popatrzył na rozkopaną ziemię pod kanalizację i stwierdził, że w żadnym wypadku nie możemy lać chudziaka, bo ziemia nie jest dobrze zagęszczona i może jeszcze osiadać. Nie ważne, że skoczek 200kg chodził non stop przez 2 dni i dodatkowo ziemia została zlana 3 razy przez obfite deszcze i burze. Stwierdził, żeby iść z murami do góry, a chudziaka wylać dopiero w przyszłym roku, kiedy ziemia sama się zagęści narażona na naturalne warunki atmosferyczne.
Sama nie wiem co robić, ale chyba musimy go posłuchać i wstrzymać się z chudziakiem. Dobrze, że do niego zadzwoniłam.
Zastanawiam się jak to jest u Was? Na większości blogów czytam, iż zasypywanie fundamentów i zagęszczenie terenu pod chudziaka trwa 2-3 dni, później zamawiana jest grucha i następuje wylanie płyty. Nasz KierBud stwierdził, że aby teren był dobrze zagęszczony i ubity to trzeba to robić warstwowo po 15-20cm i po każdej warstwie ubijać piasek/żwir/pospółkę skoczkiem. Tego na pewno nie da się wykonać w ciągu 2-3 dni, kiedy ma się bloczki fundamentowe na ponad 7 wartw, a w naszym przypadku 10.
Jak to jest w końcu? Nie chcę, żeby mi podłoga "usiadła" pod ciężarem ścian działowych.
Pozdrawiam i czekam na Wasze opinie.